I Mistrzostwa Polski polityków w szachach, Głuchołazy 2003

Dzień pierwszy, piątek 23 maja 2003


W I rundzie los zetknął mnie z niedawnym pogromcą Karpowa posłem Tadeuszem Cymańskim (2000). Jest więc szansa na powetowanie sobie rozczarowania sprzed miesiąca, choć rywal jest silnym i ambitnym szachistą. Na szachownicy powstał mój ulubiony wariant obrony holenderskiej - kamienna ściana. Białe pasywnie rozegrały debiut i wpadły w kłopoty. Znany z zaciętej i pomysłowej obrony Cymański szukał jednak kontrszans na obu skrzydłach i w końcu doczekał się.

I. runda: CYMAŃSKI - BARTELSKI
pozycja po 32. He2








 

W silnym, obustronnym niedoczasie zagrałem 32... Wf8?? zapominając kompletnie o obronie punktu h5, na co nastąpiło 33. Hxh5?, choć po prostym 33. Wxf8 Kxf8 34. Hxh5 czarne mogą się poddać. Po ruchu zagranym w partii "przypadkiem" okazało się że czarne mają dobrą odpowiedź 33... Wh8! 34. He2 Wxh4 35. Wf6 Gg4!? 36. Hf2 Gf3+ 37. Kg1 (lub 37. Wxf3 Wxh2+ i remis) 37... Wh5 38. Hg3 a3 39. Sxf3 exf3 40. Wf5? (remisowało 40. Hg4! f2+ 41. Wxf2 Wxg5 42. Hxg5+ Hxg5+ 43. Wg2) 40... Sxe3 41. Sxe3 (ostatnią praktyczną szansą było 41. We5 i rywal musi znaleźć jedyne 41... Hf7! z nieodpartą groźbą f3-f2) 41... Hxe3+ 42. Hf2 Hc1+ 43. Hf1 Wh1+ 44. Kxh1 Hxf1+ i białe poddały się.
Udało się! Nieoczekiwany triumf daje nadzieje na dobre miejsce w turnieju. W kluczowej, jak się potem okazało partii mf. Pacuszka pokonał Kazimierza Strojka (SLD).

W drugiej rundzie gram z faworytem, mf. Tomaszem Pacuszką (2269). Peszy mnie klasa gry rywala. Zazdroszczę w skrytości graczom lubiącym i potrafiącym walczyć bez kompleksów z każdym. Ja tego nie potrafię, podświadomie gram bez wiary nawet w remis. Pasywnie, choć poprawnie rozgrywam debiut, w pewnym momencie jednak zamykam nieopatrznie centrum pozostawiając rywalowi kontrgrę na skrzydle królewskim.

II. runda: BARTELSKI - PACUSZKA
pozycja po 15. ... Gc6








 

16. d5? Należało grać 16. dxe5 dxe5 17. He2 Wc8 18. Wfd1 He7 z lekką przewagą białych. Ruch w partii zamyka centrum i skrzydło hetmańskie, na którym lepsze szanse mają białe pozostawiając czarnym swobodę ataku na skrzydle królewskim. Jest to dobra ilustracja słabości psychicznej gracza: chęć zablokowania pozycji i zapewnienia sobie remisu jest silniejsza niż ryzyko związane z utratą kontrgry. Tymczasem trzeba się było jeszcze pomęczyć, aby partii nie przegrać. Po zagranym ruchu szanse czarnych są większe. 16... Gd7 17. a5 Gg5 18. Gd2 f5! =+. Wkrótce podstawiam jakość, na szczęście jest to jedyny taki błąd w całym turnieju. Porażka nie stanowi jednak tragedii. W innych partiach zwraca uwagę wygrana Komidzierskiego nad Cymańskim, który po dwóch rundach ma 0 punktów.

Tabela: 1.-3. Pacuszka, Komidzierski, Krutul po 2; 4.-6. Łokasto, Strojek, Bartelski po 1.

Trzecia runda: gram czarnymi z E. Komidzierskim (ELO 2003). Ważna partia, pokaże na co mnie stać w tym turnieju. Zaskakuje mnie rzadkie otwarcie (1. b2-b4), bronię się dość pasywnie, białe cały czas przeważają, atakując mojego izolowanego piona „b”. Udaje mi się z trudem wybronić, choć w pewnym momencie rywal przeoczył łatwo wygrywającą kontynuację.

II. runda: KOMIDZIERSKI - BARTELSKI
pozycja po 21. e4








 

Nastąpiło 21... Gb4? 22. d5 Gxe1 23. Sxe1? Przeoczyłem wariant, w którym białe łatwo wygrywały: 23. dxc6 Gxf2+ 24. Kxf2 Gxc6, ale mając kilka minut do końca partii przy szachownicy widzi się bardzo mało, szczególnie jeżeli jest to pierwszy turniej od 10 lat! Na szczęście przeciwnik również okazał się niezbyt spostrzegawczy. 23... exd5 24. exd5 Sb4 25. Ge4 f5 26. Gf3 Wc4 27. Wb1 Wd4 28. d6 Gc6. Tu zapis partii się urywa, ponieważ zostało mi zbyt mało czasu by notować ruchy. W niedoczasie sprowadzam grę do remisowej końcówki gońcowej. Remis jest ewidentny, ale przeciwnik upiera się by grać dalej. Dopiero po kilku ruchach godzi się z nierozegraną. Po partii (jakże typowe!) z przekonaniem udowadniał mi że logicznym wynikiem partii byłoby jego zwycięstwo. Być może. W „partii dnia” mf. Pacuszka remisuje z m. Łokastą.

Tabela: 1.-2. Pacuszka i Komidzierski po 2½; 3.-4. Strojek i Krutul po 2; 5.-7. Łokasto, Bartelski i Pulit po 1½.

Dzień kończę partią białymi z m. Łokastą. Nie jestem z siebie zadowolony. Czuję, że w partię z Cymańskim włożyłem za dużo sił. Dwie kolejne grałem bez dostatecznej woli walki, bez stuprocentowej koncentracji. Obawiam się przegranej i spadku na dalsze miejsce w turnieju. Jest jednak pewna szansa. Do Głuchołaz bowiem przyjechałem w jednym aucie z mistrzem Łokastą. Podczas wspólnej podróży zdradził, że na e2-e4 odpowiada zawsze e7-e5. Tak więc będę mógł zastosować swój ulubiony debiut gońca. Dlatego przed partią przeglądam jeszcze raz warianty z podręcznika. Istotnie – na szachownicy powstaje pewien popularny wariant gambitu Urusowa oceniany jako w pełni zadawalający dla czarnych. Ale popatrzmy:

IV. runda: BARTELSKI - ŁOKASTO








 

1. e4 e5 2. Gc4 Sf6 3. d4 exd4 4. Sf3 Sc6 5. O-O Sxe4 6. We1 d5 7. Gxd5 Hxd5 8. Sc3 Ha5 9. Sxe4 Ge6 10. Seg5 (teoria zaleca 10. Gd2 Gb4 11. Sxd4 Sxd4 12. c3 Ge7 13. cxd4 Hd5 z równowagą, ale wariant ten wydaje mi się nieco mniej dynamiczny niż wybrany w partii) 10... O-O-O 11. Sxe6 fxe6 12. Wxe6 Gd6 13. Gg5 (za lepsze uchodzi 13. He2) 13... Wdf8 (popularniejsze jest 13... Wde8) 14. Gh4?! Celem tego ruchu jest wywołanie nacisku na piona d4 ale czarne mają łatwą obronę. 14... h6? Należało grać 14... Hh5! 15. Gg3 Gxg3 16. hxg3 Wd8=)

15. Sxd4 Se5 Dopiero teraz czarne zobaczyły że nie można grać zaplanowanego 15... Hd5 ze względu na 16. Hg4! Jak przyznał po partii Łokasto grając h7-h6 przeoczył on tę możliwość i po 15. ruchu białych uważał swoją partię za przegraną. 16. Sb3 Hb4 17. Gg3 Hc4? 18. Wxe5 +- Czarne nie dość że zużyły mnóstwo czasu (czas pozostały to 19 min. białych kontra 6 min. czarnych) to jeszcze wykonały kilka bezużytecznych ruchów hetmanem po czym tracą po prostu figurę. W tym momencie miał miejsce pouczający epizod. Pod wpływem jakiejś dziwnej halucynacji nie od razu zauważyłem że można natychmiast pobić skoczka wieżą (może zbyt ufałem w intencje przeciwnika?!) i rozważałem jedynie wariant 18. Wxd6 cxd6 19. Hxd6 Sd7 nie znajdując zresztą kontynuacji 20. Sa5! Hc5 21. Sxb7! Hb6 22. Hxb6 axb6 23. Sd6+ z wygraną. W tym momencie na salę wszedł mój spóźniony kibic Janusz Korwin-Mikke. Popatrzył chwilę na szachownicę i z jego twarzy widać było wyraźnie że pozycję białch uważa za całkowicie wygraną dziwiąc się mojej zadumie. Choć nic przy tym nie powiedział ani nawet nie wykonał żadnych gestów przeszkadzających w grze to sam jego widok „obudził mnie” i błyskawicznie pobiłem skoczka wieżą, z radością dostrzegając tę prostą i skuteczną kontynuację! Ciekaw jestem, jakie zdanie na temat tego przypadku mają sędziowie szachowi. Partia skończyła się błyskawicznie: 18... Gxe5 19. Gxe5 Wd8 20. Hf1 Hxc2? 21. Wc1 Hf5 22. Wxc7+ Kb8 23. f4 Ka8 24. Hf3 Hb1+ 25. Kf2 i czarne poddały się. Wszystkie pola kontrolowane przez doskonale współdziałające białe figury, całkowity brak koordynacji czarnych bierek. Czarne zagrały tę partię słabo, ale dla gracza II kategorii ustawienie takiej pozycji z mistrzem krajowym to nie lada satysfakcja!

Wygrana ta ogromnie poprawiła mi humor. Nagle okazało się że grałem z większością faworytów i to z dobrymi wynikami. Do domu wracam w doskonałym nastroju, choć bardzo zmęczony. Jutro zapowiada się lżejszy dzień, są szanse na medal! W czołówce nagle pojawia się Strojek, nadrabia dystans Cymański, a tracą – Krutul i Łokasto. Pacuszka pewnie zmierza po złoto.

Tabela: 1. Pacuszka 3½; 2.-3. Komidzierski i Strojek po 3; 4. Bartelski 2½; 5.-6. Cymański i Krutul po 2.   >>

[ Wstęp | dzień 1 | dzień 2 | dzień 3 | partie ]